25 lis 2015

Thanksgiving‬ feast '43


In the first edition of the camp newspaper, “The Oflag 64 Item” (issued in November 1943), a menu for the forthcoming Thanksgiving [November 25, 1943] meal is announced. Meals for national and religious holidays were much better than daily meals thanks to their own resourcefulness, as POWs were able to enrich the regular German starvation rations not only with products saved from their Red Cross parcels, which were jointly and individually collected and shared by all, but also by vegetables grown in the camp garden.

The title of this short press note, by using a slick play on words, announces that canned meat Prem* will replace the traditional turkey. The term “to pinch-hit for” in baseball means to bat as a substitute for the scheduled batter, so in this case can simply be translated as to act as a substitute.

The large quantities of All-American chow are humorously promised by the mess officer Lt. Col. Walter M. Oakes to overload the Oflag 64 tables – American oatmeal for breakfast, meat and vegetable hash à la Oakes for dinner, and for supper – instead of traditional turkey – "Prem, mashed potatoes, peas, carrots will be served. Even a dessert may be served, depending on what shows up".

*Prem – a canned precooked meat product of Swift's Co., luncheon loaf made from coarse-ground lean pork and beef, see the original ads from the late 40’s of the previous century.





© Mariusz Winiecki
Special thanks to Elodie Caldwell















24 lis 2015

Świąteczne menu na Dzień Dziękczynienia '43


W pierwszym numerze obozowej gazetki „The Oflag 64 Item” z listopada 1943 roku zapowiedziano menu na zbliżające się Święto Dziękczynienia.  Dzięki własnej zaradności i oszczędności Amerykańscy jeńcy przy okazji narodowych i religijnych świąt byli w stanie wzbogacić głodowe niemieckie racje nie tylko zachowanymi na lepsze okazje produktami z paczek z Czerwonego Krzyża, które solidarnie dzielono między wszystkich, ale również warzywami uprawianymi przez siebie w obozowym ogrodzie.

Tytuł tej krótkiej prasowej notki zręczną grą słów oznajmia, że w Dzień Dziękczynienia [25 listopada 1943 r.] zamiast tradycyjnego indyka podana będzie konserwa mięsna Prem*. Określenie „to pinch-hit for” w terminologii baseballowej oznacza odbicie piłki w zastępstwie właściwego (lepszego) pałkarza, stąd w tym sformułowaniu oznacza po prostu substytut.

W notce oficer obozowej mesy zapowiada żartobliwie pojawienie się na stołach dużych ilości „amerykańskiego żarcia” – na śniadanie amerykańska owsianka, na obiad gulasz mięsno-warzywny à la  Oakes (Podpułkownik Walter M. Oakes – główny oficer mesy w Oflagu 64), zaś na uroczystą wieczerzę, jak głosi tytuł, w miejsce tradycyjnego indyka: „Prem, purée z kartofli, marchewka z groszkiem, a może nawet będzie deser – w zależności od tego, co się pojawi”.

*Prem – produkt firmy Swift Co., wieprzowo-wołowa konserwa mięsna, mielonka, o długim terminie przydatności do spożycia, poniżej reklamy produktu z amerykańskiej prasy wydawanej w latach czterdziestych dwudziestego wieku.

 Ilustracje pochodzą ze strony TJS Labs Gallery of Graphic Design.


© Mariusz Winiecki
Copyright © for the Polish translation by Mariusz Winiecki
Special thanks to Elodie Caldwell

10 lis 2015

Dzień Pamięci w Stalagu XXI-B / Remembrance Day '40 in Stalag XXI-B


This entry is not related to the Oflag 64 history, but recalls the celebrations of the Remembrance Day '40 in Stalag XXI-B in Szubin and it has happened in the same compound. This story is available in English language on the website dedicated to John Chew's experiences as a prisoner of war.

*** 

W Polsce 11. listopada, dla upamiętnienia odzyskania niepodległości w 1918 roku, obchodzone jest Narodowe Święto Niepodległości. W krajach Wspólnoty Narodów 11. listopada obchodzony jest Dzień Pamięci (ang. Remembrance Day). Święto to upamiętnia podpisanie rozejmu kończącego I wojnę światową. O godzinie 11. nastąpiło zawieszenie broni, dlatego też o godzinie tej żołnierzom poległym w wojnach oddawana jest cześć w formie dwóch minut ciszy. W Stanach Zjednoczonych 11. listopada obchodzony jest Dzień Weteranów.

Wspomnienie obchodów Dnia Pamięci '40 w Stalagu XXI-B zawarł szeregowy John Dale Chew w swoim opowiadaniu pt.: „In Trouble. Poniższy fragment jest tłumaczeniem tego opowiadania. Chew był brytyjskim jeńcem wojennym więzionym w okresie od 12 czerwca 1940 do 4 stycznia 1941 w Stalagu XXI-B w Szubinie, a w okresie od 4 stycznia 1941 do 15 października 1941 w Stalagu XXI-B/H w Turze koło Szubina.

John Chew, jeniec o numerze 3847 (z lewej); (po prawej) Chew z toporem podczas przedstawienia w obozie Stalag XXIB/H w Turze.

Jesienią 1940 roku w obozie jenieckim w Szubinie (Stalag XXI B) przebywało kilkuset jeńców z Francji, Holandii i innych okupowanych terytoriów. W czasie gorącego lata 1940 roku warunki w obozie były okropne. Plaga pcheł, wszy i much, przewlekła epidemia czerwonki i głodówka sprawiały, że miejsce to przypominało Belsen [Stalag XI-C Bergen-Belsen, pierwotnie Stalag 311] czy inny podobny obóz.

Na początku października zaczął padać śnieg i w końcu nadeszły ratujące nam życie medyczne paczki z Czerwonego Krzyża. W tym samym mniej więcej czasie do obozu przyjechało trzech lekarzy z Korpusu Medycznego Armii Brytyjskiej (Royal Army Medical Corps). Lekarze Ci godnie poświęcili się opuszczając bardziej wygodne oflagi, by spróbować zorganizować w naszym obozie namiastkę służby medycznej będącej jak dotąd w bardzo opłakanym stanie.

Jeden z oficerów medycznych, najwyższy stopniem pułkownik Hankey, został nie tylko szefem zespołu medycznego, ale również liderem całego obozu. Na początku listopada przewodniczył w kilku pogrzebach jeńców (zbyt wiele zgonów miało miejsce z powodów niedożywienia i wynikających z tego chorób), a w niedziele zgodził się kontynuować proste obozowe nabożeństwa, które odbywały się już wcześniej w będące torturą letnie miesiące. (W obawie przed knowaniami jakichkolwiek przewrotów czy masowych ucieczek) nabożeństwa te odbywały się zawsze pod ścisłym nadzorem niemieckich strażników.

 Brama cmentarza w Szubinie i pogrzeb brytyjskiego jeńca zmarłego w obozie. 
25. naszych zmarłych kumpli zostało tam pochowanych – wspomina John. 

***
Początkowo z powodu braku kapelana czy brytyjskiego oficera, niedzielnym nabożeństwom oraz pogrzebom żołnierzy na szubińskim cmentarzu przewodniczył szeregowy John Dale Chew – wspomina on o tym w liście wysyłanym 20/09/1940 do rodziny.

List Johna z dnia 20/09/1940.
***

Wraz z nadejściem listopadowych chłodów, małemu polskiemu kościółkowi, który znajdował się wewnątrz obozowego kompleksu, została przywrócona jego właściwa funkcja sakralna i kiedy zbliżał się 11. listopada, pułkownik Hankey uznał, że kościółek ten nadałby się na okolicznościowe nabożeństwo w intencji tych, którzy polegli na polu walki oraz zmarli w obozie. Ponieważ dzień ten przypadał w środku tygodnia, złożył on [w komendanturze obozu]  prośbę o zgodę na specjalne nabożeństwo o godzinie 10. Pozwolenie wydano i (jak to było w zwyczaju) niemiecki tłumacz został wyznaczony, żeby w nim uczestniczyć.

Przygotowując uroczystości pułkownik Hankey zastanawiał się jaki punkt powinien nastąpić po zwyczajowych „dwóch minutach ciszy” i zapytał czy ktoś nie znał tego słynnego wiersza często przywoływanego ku czci poległych na wojennych frontach – „Im nie przyjdzie się zestarzeć... itd.” ("They shall not Grow Old"... etc.) [„Oda do Pamięci” z poematu „Fallen” autorstwa Laurence’a Binyona].

Jako członek Toc H* od 1936 roku znałem tę zwrotkę (używaną podczas „Ceremonii światła” w Toc H), więc uzgodniliśmy, że na dany sygnał wiersz ten wyrecytuję z empory na tyle kościoła. 

Kościółek na terenie Stalagu XXI-B w Szubinie.

Po dwóch minutach ciszy, ok. godziny jedenastej 11. listopada 1940 wnętrze małego polskiego kościoła wypełniły wypowiadane przeze mnie słowa poematu:


Im nie przyjdzie się zestarzeć, jak starości doświadczymy my.
(They shall grow not old, as we that are left grow old) 
Wiek ich się nie tknie, ni lata skażą na słabość.
(Age shall not weary them, nor the years condemn) 
O zmierzchu zachodzącego słońca i o poranku 
(At the going down of the sun and in the morning) 
Zawsze będziemy o nich pamiętać. 
(We will remember them)

(tłumaczenie: © Maryla Ossowska)
Źródło: Portal Rzeczysedno

Kiedy nabożeństwo się zakończyło i wszyscy wrócili do szwędania się po obozie w oczekiwaniu na skąpą rację wodnistej zupy ziemniaczanej, przy głównej bramie powstało zamieszanie i na teren obozu wtargnął pod dowództwem swojego komendanta oddział niemieckiej obozowej straży  poszukujący jeńca o numerze 3847 i nazwisku CHEW. 

Zanim zdążyłem się zorientować, maszerowałem pod uzbrojoną eskortą przed oblicze Oficera Szefa Ochrony apodyktycznego typa pruskiej urody, o mocnej posturze, przystrzyżonych włosach, o plugawym charakterze, obok którego czekał już trzymając w dłoni swoją małą czarną książeczkę drobny niemiecki tłumacz, który był obecny na nabożeństwie.

Stojąc między dwoma uzbrojonymi strażnikami ośmieliłem się zapytać, o co w ogóle chodzi. Poinformowano mnie w zdecydowany sposób, że zostaję skazany na ścisły areszt o najwyższym wymiarze za podżeganie współwięźniów do buntu . Zdziwiłem się: „Niby w jaki sposób?” Na co tłumacz powołując się na swój stenogram i kładąc gardłowy akcent na słowo „REMEMBER” [PAMIĘTAJMY], oskarżył mnie o wykrzykiwanie podczas świątecznego nabożeństwa z galerii na tyle kościoła do moich współtowarzyszy przy użyciu słów: „Dumnie sławiąc PAMIĘTAJMY naszych starszych braci (mając rzekomo na myśli odwet za pierwszą wojnę światową)”.

Wstrząsnęło mną na myśl, że słowa modlitwy mogą zostać przeistoczone w hymn nienawiści i fakt, że sposób w jaki je wyrecytował był niewątpliwie nienawistny.

Gdy myślałem nad szybką obroną olśniło mnie, co do sposobu, w jaki niemiecki umysł interpretuje i manifestuje swoją własną motywację do realizacji celów wojennych. Zrozumiałem, że oni sami szukają zemsty za porażkę pierwszej wojny światowej i układu politycznego, jaki po niej nastąpił. W obronie własnej wyjaśniłem, że werset, którego dotyczyła kwestia jest używany w Wielkiej Brytanii ku czci poległych obojga stron, zarówno wrogów jaki i sprzymierzeńców, i że kraj mój nie szuka zemsty, a przystąpił do konfliktu wypełniając zobowiązania sojusznicze względem Polski, która została zaatakowana na mocy decyzji Przywódców Państwa Niemieckiego. Jeśli Niemcy toczą swoją wojnę w odwecie, to ich sprawa, ale słowa, które wypowiadałem były modlitwą, a nie wezwaniem do nienawiści.

Po tym, jak słowa mojego wyjaśnienia zostały przetłumaczone i po krótkiej naradzie w języku niemieckim, zostałem poinformowany, że moja kara jest anulowana, ale będę bacznie obserwowany i w przypadku jakichkolwiek dalszych uchybień, zostanę bezterminowo odesłany do karnego obozu. Odniosłem wrażenie, że zdali sobie sprawę, iż całe zajście było wyłącznie nieporozumieniem, ale nie chcieli się do tego przyznać.

Na podstawie tego incydentu z początków mojej pięcioletniej jenieckiej niedoli, zdałem sobie sprawę jak istotną sprawą jest właściwe tłumaczenie. Niby słowa te same, ale znaczenie i interpretacja mogą być zgoła odmienne.  (…)  za każdym razem, gdy nadchodzi Święto 11. Listopada wspominam nie tylko poległych towarzyszy, ale także myśli moje biegną w kierunku rzeszy tłumaczy, którzy pomagają osiągnąć lepsze zrozumienie między narodami.


* „Toc H. to telegraficzny skrót z okresu pierwszej wojny światowej. Oznaczał Talbot House, klub dla żołnierzy brytyjskich stacjonujących we Flandrii, utworzony w grudniu 1915 r. w Poperinge w Belgii z inicjatywy kapelanów Neville’a S. Talbota i Philipa Byarda Claytona. Nazwa upamiętniała Gilberta Talbota, młodszego brata ojca Neville’a, zabitego podczas walk. W Talbot House, pokojowej przystani w świecie targanym wojną, panowały zasady braterstwa – traciła tam moc ranga wojskowa. To niezwykłe miejsce stało się z czasem antywojennym pomnikiem. A z idei, które legły u jego podstaw, narodził się ruch społeczny, również nazwany Toc H”. 
Historia według Watersa by Wiesław Weiss


„In Trouble” © John Dale Chew; used with permission from Martin Chew (son).
Copyright © for the Polish translation by Mariusz Winiecki